Padło na opuszczoną przędzalnie cienkoprzędną Henryka Grohmana w Łodzi.
Nie będę pisał kiedy powstała, co się w niej stało i jak się tam dostałem bo nikogo to nie obchodzi a jak już kogoś tak, to od tego jest google a nie ja c:
Mogę powiedzieć za to trochę o klimacie miejscówki, bo jest to jeden z lepszych takich budynków jakie zwiedzałem. Świetne 4 piętra gruzów i naprawdę masa pięknego graffiti. W niektóre miejsca dostać się nie mogłem, bo drabina którą znaleźliśmy w środku była w jednym miejscu połamana i zwyczajnie za mała, co nie przeszkodziło mi w dostaniu się do szybu wentylacyjnego (zdjęcia przepadły)
W różnych miejscach można było znaleźć koty.
Tego tu nie widać, ale te nogi były na ścianie jakieś 10 metrów nad ziemią.
Niby zamiast umieszczać tutaj zdjęcia i filmiki mógłbym po prostu podać wam mojego instagrama, bo tam są one wszystkie ale co sprytniejsi sobie znajdą sami a i tak będę tutaj to wklejał więc nie potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz