Co za kojące uczucie. Pomyślałem wchodząc do wanny napełnionej ówcześnie gorącą wodą.
Było to jedyne miejsce w domu, w którym mogę odpocząć po całodziennej harówce w szkole i po narzuconych mi przez rodziców domowych obowiązkach.
Zawsze opowiadali mi o "Panu", który jeśli nie posprzątam pokoju przyjdzie po mnie i zabierze z domu.
Rodzice widzieli jak bardzo z roku na rok wzrasta mój strach przed "Panem", więc stopniowo dodawali mi coraz to więcej domowych obowiązków. Byłem swoistą kurą domową. Nie było momentu kiedy nic nie robiłem.
Tu śmieci, tu odkurzacz, tu jeszcze coś.
Wiem, wiem... Pewnie właśnie mówicie sobie, że przecież młody człowiek powinien pomagać w domy prawda? Tu nie chodziło tylko o to.
Pewnego dnia w drodze do domu ze szkoły zaczepił mnie miły, starszy pan, uśmiechnął się i zapytał:
- Sprzątnąłeś w domu?
- Przepraszam, ale rodzice nie pozwalają mi rozmawiać z obcymi.
- Nie jestem obcym. Zadałem Ci pytanie chłopcze. To niegrzeczne nie odpowiedzieć. Zwłaszcza kiedy pytanie jest tak proste.
- Ugh... nie sprzątnąłem. Wystarczy? Mogę już iść?
- To niedobrze. Ale tak, idź już.
Wyszczerzył zęby w bardzo nienaturalnym uśmiechu i poszedł w stronę parku po przeciwnej stronie ulicy.
Dzień wcześniej byłem zmęczony jak nigdy dotąd, dlatego też żadnej pracy w domu nie wykonywałem.
Zaraz po wejściu do domu zastałem moich rodziców toczących żarliwą dyskusję o to kto ma mi o czymś bardzo ważnym powiedzieć. Nie wiedziałem co to i do teraz sądzę, że pytanie o to nie było dobrym pomysłem.
- Co się stało?
Podbiegłem do rodziców z pytaniem.
- Nic synku.
Odpowiedział tata.
Na kilka sekund nastała niezręczna cisza, ale przerwała ją mama spuszczając głowę i mówiąc:
- Przez najbliższy czas nie będzie Ci wolno wychodzić z domu. Ani do szkoły, ani do kolegów. Będziesz musiał robić w domu więcej niż ostatnio. Ja z tatą wyjeżdżamy do babci.
- A.. ale jak to?
- Jedzenie na ten czas masz w lodówce. Wiemy, że sobie poradzisz.
Przytulili mnie oboje.
- Ale dlaczego nie mogę wychodzić z domu?
- Synku, wiesz co się stanie jeżeli nie wykonywał prac domowych prawda?
- Tak, wiem.
- To samo stanie się, jeżeli podczas naszej nieobecności wyjdziesz z domu.
Nazajutrz wyjechali w pośpiechu. Patrzyłem przez okno na błyszcząco srebrny znikający w mgle samochód mojego ojca.
A ja?
Ja robiłem to co należało do moich obowiązków i w między czasie załatwiałem potrzeby fizjologiczne.
Niepokoił mnie tylko ten starszy człowiek, którego spotkałem w drodze do szkoły.
Codziennie kiedy zasypiałem widziałem jego uśmiech i słyszałem jak wypowiadał te słowa.
"Posprzątałeś w domu?"
Czyżby to był "Pan", o którym całe życie mówili mi rodzice?
Wyszedłem z wanny, wytarłem się i ubrałem w piżamę.
Spojrzałem przez okno. Na miejscu parkingowym, na którym zazwyczaj stał samochód mojego taty stał człowiek.
O tej godzinie? Pomyślałem.
Uśmiechał się, a właściwie to szczerzył zęby.
To był ten sam mężczyzna, którego spotkałem tamtego dnia w drodze ze szkoły.
Coś pokusiło mnie, aby zejść do niego i zapytać się o co chodzi.
Powoli kroczyłem po schodach w dół. Gdy już doszedłem do drzwi prowadzących na parking, otworzyłem je, wychyliłem i rozejrzałem na boki.
Staruszek stał w tym samym miejscu co kilka minut temu, tylko teraz wyraźnie patrzył się na mnie.
Ustawiłem stopkę, żeby drzwi nie zamknęły się za mną, bo oczywiście zapomniałem wziąć z mieszkania kluczy.
Bardzo powoli i ostrożnie podszedłem do siwego mężczyzny i zapytałem:
- Dlaczego Pan tu stoi o tak późnej godzinie? Zupełnie sam?
- Czekam.
Odpowiedział uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Na kogo Pan czeka? Jest coś około 3 w nocy.
- Na Ciebie chłopcze.
Jego uśmiech poszerzał się z każdym wypowiadanym słowem.
- Na mnie?!
Krzyknąłem i gwałtownie się odsunąłem.
- Tak. Nie męczy Cię już to sprzątanie w domu? Ten strach przed tym, że ktoś może Cię zabrać jeżeli nie posłuchasz się rodziców?
Stawiając malutkie kroki w tył odpowiedziałem:
- No w sumie trochę tak, ale przyzwyczaiłem się do takiego życia.
- Nie chciałbyś zobaczyć czegoś więcej?
- Ale co z moimi rodzicami?
- Nie wrócą.
Uśmiech staruszka nie wyglądał już naturalnie. Żaden normalny człowiek nie potrafi tak bardzo rozciągnąć skóry na policzkach.
- Co im zrobiłeś?! Kim jesteś?!
Krzyczałem.
- Twoi rodzice mieli śmiertelny wypadek na jednej z polnych dróg. Jeśli mam być szczery to ja go spowodowałem.
- C... co?
- Jestem Panem z opowieści Twoich rodziców. Zawsze byłem Ci przedstawiany w złym świetle. Jako bardzo zła osoba. Chodź ze mną a zobaczysz mnóstwo ciekawych rzeczy. Wystarczy tylko, że złapiesz mnie za rękę.
Nie wiedziałem co robić. Jeżeli moi rodzice faktycznie nie żyją. Mogłem albo uciekać, albo złapać go za rękę. To była najtrudniejsza decyzja w moim dotychczasowym życiu.
Nie minęło kilka sekund, a ja trzymam "Pana" za rękę. Czas jakby stanął w miejscu. W mojej głowie przewija się setki, tysiące a nawet może i miliony obrazów i informacji.
Czuję się przytłoczony wiadomościami.
Zbyt dużo jak na mnie.
Ciemność.
Wszędzie tylko ciemność.
"Pan" mnie oszukał.
Poznałem prawdę, której nie chciałem poznawać.
Zaraz... Chwila... Pode mną rozgrywa się jakaś scena.
Jacyś rodzice ostrzegają swojego syna, że powinien się ich słuchać albo przyjdzie po niego "Pan".
Chłopiec jest bardzo przestraszony.
Bolą mnie policzki. Czuję jak się uśmiecham.
Czuję się także jakbym miał z 80 lat.
Będę musiał chyba pomóc rodzicom chłopca w wychowaniu dzieciaka.
Ale chwila...
Czy Ty posprzątałeś w domu?