piątek, 2 stycznia 2015

Umarłem sobie na trochę i nocna myśl o przyszłości

Cześć...
Nie było mnie. Trochę długo mnie nie było. Jestem o prawie 3 w nocy i pewnie nie będzie mnie przez następny dłuższy czas, bo po prostu nie mam weny do pisania i po prostu nie chce mi się tego robić..

Teraz drugi temat jaki bym chciał poruszyć. Obudziłem się jakiś czas temu, myślałem, że na chwilę, ale nie przeszło. Przypomniała mi się rzecz, o której od dawna rozmyślam. Jest to dorosłość, a jako, że osoby które mnie czytają (jeżeli jakieś są) prawdopodobnie znają mnie od strony psychopatycznego mordercy, to wypowiem się trochę na jej temat.
Znam wiele osób chcących wyjść z okresu dojrzewania i zacząć już ten następny. Mowa tu o dorosłości.
"Bo będę mógł chodzić na imprezy kiedy chcę", "będę mógł pić zawsze i wszędzie", " bo prawko", "rodzice się nareszcie odczepią". Oczywiście, to fajne rzeczy, ale ja, jako osoba także chcąca wejść w ten okres nie widzę tego w ten sposób. Dla mnie dorosłość będzie w końcu byciem pełni sobą. Nareszcie będę miał prawo odezwać się w niektórych, poważnych sprawach, do czego nie mam prawa teraz. Możecie powiedzieć mi, że to, że ktoś raz powiedział mi o mojej wyjątkowości nic nie świadczy, że jestem tylko przeciętnym polaczkiem, o którym nikt i tak nie usłyszy. Nie mogę się zgodzić z tymi słowami. Każdy może coś osiągnąć. Nie ważne czy jest menelem z pod sklepu, czy zwykłą Grażyną, która siedzi w kościele i klepie modlitwy do chrześcijańskiego Boga, Maryi, i chuj wie jeszcze czego, omylnie sądząc, że jednak ktoś kiedyś jej odpowie. Wystarczy tylko uwierzyć w siebie. Nie w kolegę z ławki, nie w bóstwa, tylko w siebie.
Czasami potrzeba dostać porządnego kopa od życia, żeby to zrobić, ale mimo, że upadasz to potrafisz się podnieść, cokolwiek by Cię nie spotkało. Człowiek potrafi znieść wiele, jednak płacze czystą krwią, kiedy upada, a kiedy podnosi się, potrafi znieść jeszcze więcej.
Dlatego po wkroczeniu w dorosłość chciałbym założyć rodzinę, ale pozostać wrednym, niezależnym chujem. Chciałbym też zmienić coś na świecie, chociaż jedną rzecz. Wierzę, że mi się uda, a jak Ty nie wierzysz to możesz sobie ten brak wiary włożyć w dupę, albo inne miejsce, byle byś mi już nie pierdolił... 
Nie wyjdzie mi jedna rzecz, to wyjdzie następna. I tak w kółko. Są rzeczy dla których z chęcią podnoszę się po upadku i walczę z życiem dalej.

Muszyka na dobranocz <3

PEES
Może napiszę coś o 2014 roku. Co mnie najbardziej zdenerwowało i co najbardziej mi się spodobało.
Wydarzenia z życia... bleee...
Przy okazji. Tutaj macie bloga dobrej znajomej. Poczytajcie ją jak byście nie mieli co robić (wcale mi nie zapłaciła dużej sumy) <:
http://pamietnikiwielu.blogspot.com/